Elwidu

Elwidu

wtorek, 18 października 2016

Urlop

Dzisiaj jest drugi dzień mojego urlopu. Urlopu, na który nie czekałam, a który okazał się być mi bardzo potrzebny, z czego nie zdawałam sobie sprawy. Postanowiłam spędzić go z planem w ręku, nie przed telewizorem, nie przed kompem, nie ze ścierką w ręku i patelnią w drugiej, ale tak trochę... no właśnie: jak? 
Po pierwsze: we wrześniu karygodnie zaniedbałam bloga (żadnego wpisu!) - więc ustaliłam sama ze sobą, że pochylę się nad tą cząstką mojego świata.
Po drugie: po macoszemu traktowałam siebie - teraz więc jest czas na przyjrzenie się swojej diecie (oj, te kanapki na śniadanie, II śniadanie, podwieczorek i kolację!), kondycji i zadbaniu o ciało (podobno domowe SPA to potęga - pożyjemy, zobaczymy).
Po trzecie: nazbierało mi się trochę poprawek szyciowych i mam zamiar je wykonać.
Po czwarte: zaczynam myśleć o prezentach gwiazdkowych, ale na razie cicho sza!
Po piąte: od dość dawna odkładam na potem kilka projektów, nad którymi chciałabym posiedzieć, więc teraz mam na to czas.
Po szóste: nie obejdzie się bez zastanowienia się nad pracą: na czym mi szczególnie zależy? W jakim zakresie chcę być ekspertem? Co powinnam dalej zrobić, aby być tym ekspertem?
Po siódme: jest do obejrzenia tyle filmów, do przeczytania tyle książek... ech... 

Oczywiście obiady nadal gotuję, placki piekę, w lekcjach pomagam, do i ze szkoły wożę, na zajęcia dodatkowe też wożę, ogród do zimy przygotowuję i pokoje gościnne sprzątam. Więc na brak pracy nie narzekam...

W związku z natłokiem rzeczy do zrobienia (jak to na urlopie), aby trochę usprawnić planowanie pracy, trochę się pobawić, testuję różnego rodzaju sposoby planowania dnia. I tak powstają listy, spisy, notatki i przypominajki. 
Najpierw siadłam i przygotowałam sobie taki tydzień w skrócie. Lubię drukowane tabelki, ale chyba jeszcze większą frajdę sprawia mi rysowanie swoich tabelek odręcznie, na kolorowo. Niestety, nie dorobiła się kolorowej drukarki, a koloru potrzebuję jako popychacza do działania.


 To jest, jak widać, tabelka bez koloru. Gdy używam takiej, w ruch idą kredki, flamastry, zakreślacze, cienkopisy - no normalnie przedszkole, proszę państwa!
 To jest lista poniedziałkowa, już przepisana koło południa, z pominięciem rzeczy, które udało mi się wykreślić - było tego prawie drugie tyle i nie mogłam się połapać ;) Pierwszy dzień wolnego jest najgorszy, bo przypominają się wszystkie rzeczy do zrobienia na już i dopisuję je do aktualnego dnia. Ale jak widać, dość dużo w poniedziałek udało mi się zrobić.
Kolejne dni tygodnia:
Próbowałam listę z podziałem na obszary: rodzina, praca, sprzątanie itd. Efekt jest taki, że części rzeczy nie miałam gdzie umieścić, więc lądowały w przypadkowym miejscu, np. w zakupach - sprawy do załatwienia.
 W środę trochę taki misz-masz: to co muszę zrobić, mogę lub gdy będę miała czas, a trochę obszary - mówię takiemu układowi nie! Środa jest jeszcze w miarę luźna, ale wtorek w poniedziałek też był mało zapisany ;)
 Czwartek to wydruk z pinteresta. Może być, ale muszę go trochę podszlifować.
 Piątek natomiast to pomysł z bloga Edyty. Może być, choć ja nie potrzebują tyle miejsca na posiłki - mam to na lodówce i wystarczy.
Próbowałam oczywiście też najprostszej formy - listy rzeczy do zrobienia. Ale jak widzicie i tu wkradły mi się obszary - znaczy się, obszary mi służą ;)

Tak wyglądają (z grubsza!) plany na ten tydzień. Dorzucę jeszcze oczywiście trochę z tego, o czym pisałam na początku: po pierwsze, po drugie itd., więc nie będzie tak mało zapisków, ale daję sobie też pozwolenie na to, żeby wszystko rzucić w kąt i po prostu obejrzeć film, albo przeczytać książkę. A co, w końcu mam urlop, nie? 

Jakie Wy macie plany na urlop? Leżenie martwym bykiem? Intensywne zwiedzanie? Praca na działce? I nie mówię tylko o urlopie teraz, ale nawet o tym letnim, a może wcześniej feryjnym? Świątecznym? Listopadowym? W końcu w listopadzie mamy dwa długie weekendy, warto je wykorzystać... Jak najbardziej lubicie spędzać czas?

Pozdrawiam Was urlopowo zapracowana - Elwidu

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz