Elwidu

Elwidu

piątek, 28 listopada 2014

Słodko mi...

Uwielbiam likiery. Takie kupione i takie robione w domu.Od czasu do czasu napada mnie ochota na zrobienie jakiejś słodkości i wtedy zwykle robię je hurtowo. No dobra robię dwa. Mój Małżon mówi: żebyś ty jeszcze tak piła te alkohole, jak je robisz... Coś w tym jest, częściej robię, niż piję. Ale ponieważ zrobiło się zimno, na dwór wychodzić się nie chce - wieczory przy kominku z książką służą powolnemu sączeniu czegoś dobrego. Tak więc ostatnio zrobiłam "Domowego baileysa" zwanego "Krówką" oraz likier kokosowy (ubóstwiam wszystko co kokosowe!). "Krówkę" kocham za prostotę - robi się prawie tak szybko, jak potem znika ;o) No to przepis, który dostałam od Sąsiadki Beatki, a który traktuję jako bazę - rzadko trzymam się proporcji:

"Domowy baileys" czyli "Krówka"

  • puszka masy krówkowej lub puszka mleka skondensowanego słodzonego
  • 100 ml spirytusu
  • 50 ml wódki
  • 1/2 szklanki mocnej kawy (wystudzonego naparu)
Jeśli mamy mleko skondensowane gotujemy 45-50 min (w szybkowarze 15 min), studzimy i otwieramy. Przekładamy do miski i mieszamy z kawą i alkoholem, dodając je stopniowo. Przelewamy do butelek. I gotowe! Najlepiej żeby trochę likierek postał w butelkach, ale to jest wersja dla cierpliwych ;) Ja zwykle robię z samej wódki, bo wolę słabszą wersję, ale wczoraj dodałam trochę spirytusu, choć i tak mniej od wódki. Można tu poszaleć z proporcjami, zależy jaka moc nam odpowiada. Dodaję też całą szklankę kawy i to raczej kawy mielonej, bo taką pijam. Należy ją oczywiście przecedzić przez bardzo gęste sitko, chyba, że ktoś lubi przegryźć coś przy okazji sączenia likieru ;) Ale generalnie jak dla mnie nie ma wielkiej różnicy czy dodamy kawę mieloną, czy rozpuszczalną. Oczywiście przed dodaniem alkoholu wszystko studzimy, żeby nam procenty nie wywietrzały.

Likier kokosowy
  •  300 g wiórek kokosowych
  • 1 litr wódki
  • puszka mleka skondensowanego słodzonego
  • puszka mleka skondensowanego niesłodzonego
Wiórki zalałam wódką i odstawiłam na 5 dni. Po tym czasie odcedziłam wiórki, a do wódki dolałam obie puszki mleka skondensowanego i tadam! Jest!  Likier ten robiłam pierwszy raz, ale już wiem, że nie ostatni, bo smakuje mi baaardzo.

Kiedyś zrobiłam też ajerkoniak z przepisu Sąsiadki Beatki. Jak dla mnie - nie za bardzo, ale mojej Mamie bardzo smakował. Ostatnio piłam u Koleżanki Anetki ajerkoniak robiony w termomixie i ten mi smakował! Ale termomixu nie mam, więc podaję przepis na taki, do którego wykonania potrzebny jest tylko mikser. 

Ajerkoniak
  • 250 ml spirytusu
  • 1 1/2 szkl cukru pudru
  • 2 szkl przegotowanego i ostudzonego mleka (z cukrem waniliowym)
  • 8 żółtek
Żółtka utrzeć z cukrem pudrem, po trochu dodawać mleko ciągle mieszając. Przy przygotowywaniu żółtek istotne jest bardzo dokładne "obranie" ich z WSZYSTKICH kawałków białka - wierzcie mi, takie małe "coś" w kieliszku potrafi skutecznie zepsuć przyjemność sączenia... Po dokładnym wymieszaniu z mlekiem wlewać spirytus bardzo wąskim strumieniem  - powolutku, bo może się zważyć. Rozlać do butelek i schłodzić. Trzymać w lodówce. Ponieważ likier gęstnieje, codziennie go mieszałam, żeby nie zrobił się na wierzchu "korek". 

Najprostsze likiery powstają przez zalanie landrynek bez nadzienia wódką. Codziennie mieszamy, aż cukierki się rozpuszczą i mamy likier! Najlepiej wybrać cukierki w jednym kolorze, wtedy cały likier będzie miał ciekawy kolor. Raz udało mi się zrobić w ten sposób likier z dużego czerwonego lizaka. Kolor był taki:

Biały osad to pozostałość po literkach z lizaka.

Następny likierek, który bardzo lubię, to likier z kukułek. Zasada taka jak przy landrynkach - zalewamy cukierki kukułki wódką tak, żeby nic nie wystawało, więc trudno podać gramaturę. Zwykle robię ten likier w słoiku lub w dużej butelce po frugo, żeby swobodnie wrzucić cukierki. Codziennie mieszamy, aż cukierki się rozpuszczą. Ponieważ jestem fanką mleka skondensowanego, dodaję puszkę mleka niesłodzonego do rozpuszczonych kukułek i mam ulubiony likierek. Jeszcze tylko przelać do butelek i można zapraszać gości. Albo tak jak "Krówkę" dodawać po troszku do kawy. Mmmmmm.....

A jakie są Wasze ulubione przepisy na alkohole? 

Słodko Was pozdrawiam - Elwidu

sobota, 22 listopada 2014

Odliczamy

Czy widzieliście te wszystkie kalendarze adwentowe w necie? Niektóre z nich powalają mnie na kolana. Kilka lat temu moje Dzieci dostały od Babci kalendarz adwentowy z filcu. Już wcześniej nosiłam się z zamiarem obmyślenia zadań do kalendarza, bo nie chciałam, żeby adwent był okazją tylko do dodatkowych czekoladek (co roku Dzieciaki dostawały popularne kalendarze z czekoladkami na każdy dzień). Nie mam nic przeciwko takim kalendarzom, ale chciałam też trochę przygotować je do Świąt Bożego Narodzenia. Zaczęłam szperać w necie (to jednak niewyczerpane źródło wiedzy i inspiracji!) i znalazłam duuużo pomysłów. Tak powstał nasz domowy kalendarz z zadaniami. Dwa tygodnie przed adwentem siadam i spisuję zadania, które Dzieci będą miały do wykonania. Jest to zadanie ściśle tajne łamane przez poufne, bo najfajniejsze jest obserwowanie rano Dzieci, gdy otwierają kartkę i czytają zadanie - niespodziankę. No właśnie, u nas odbywa się to rano, przed pójściem do szkoły. Zadania wypisuję zwykle na kartce, którą składam i zaklejam taśmą świąteczną, żeby nie kusiło czytanie zadań na następne dni ;o) Wypisuję i wkładam zadania na 2-3 dni do przodu, a wszystko po to, żeby mieć możliwość zmiany zadania. Jeśli jest na przykład zadanie urządzenia bitwy śnieżnej, a na dworze zielona trawka, to wiadomo - zmiana musi nastąpić albo coś musi udawać śnieg. Czasem też coś wypada niespodziewanie i jeśli wiem o tym kilka dni wcześniej, mogę włożyć jakieś proste, krótkie zadanie. Z poprzednich lat wiem już, że byłam za bardzo ambitna i dawałam za dużo zadań na jeden dzień - Dzieci albo nie miały czasu, albo im się już nie chciało. Niby Dzieci mam już duże, ale gdy dziś zapytałam, czy chcą w tym roku kalendarz adwentowy, odkrzyknęły, że tak! Ponieważ są już duże, chcę je trochę skłonić do przemyśleń i skupienia się na istocie Świąt. Nie będą to już też zadania bardzo opisowo zrobione, jak we wcześniejszych latach (wzorowałam się na tym kalendarzu).
Poszperałam znowu w zasobach netu i mam takie propozycje zadań do kalendarza:

1. Zrób papierowe śnieżynki i powieś w oknach.

2. Zrób kartki dla dziadków.

3. Zorganizuj rodzinne tańce.

4. Zjedzcie kolację przy świecach.

5. Napisz 5 rzeczy, za które chcesz podziękować w tym roku podczas Świąt.

6. Powiedz każdemu z rodziny co w nim lubisz.

7. Weź kąpiel z bąbelkami.

8. Pojeździjcie po zmroku samochodem i oglądajcie światełka      świąteczne.

9. Zrób coś miłego i pomocnego dla kogoś z rodziny.

10. Bądź miły i życzliwy dla wszystkich których spotkasz.

11. Zrób prezenty i dostarcz do sąsiadów.

12. Zróbcie gorącą czekoladę i wypijcie przy kominku.

13. Zróbcie popcorn i obejrzyjcie „Ekspres polarny” lub "Krainę lodu"

14. Nie korzystaj z TV, komputera przez jeden dzień.

15. Zróbcie zielono – czerwony obiad.

16. Napisz opowiadanie świąteczne.

17. Idźcie na dwór popatrzeć na gwiazdy.

18. Wymyślcie nowy przysmak świąteczny.

19. Przeczytaj książkę o świętach.

20. Wybierzcie się na zakupy dekoracji świątecznych.

21. Zróbcie deser lodowy na obiad.

22. Zróbcie śmieszne świąteczne zdjęcia.

23. Udekorujcie drzwi wejściowe.

24. Wymyślcie menu na święta.

25. Słuchajcie przez cały dzień kolęd.

26. Zrób prezent dla kogoś.

27. Napisz list do kogoś, kogo kochasz.

28. Zróbcie lampiony.

29. Jaka jest Twoja ulubiona kolęda? Naucz się śpiewać 4 zwrotki tej kolędy.

30. Zrób kartkę świąteczną dla nauczycielki.

31. Napisz list do św. Mikołaja.

32. Narysuj obrazek dla św. Mikołaja.

33. Zrób dziś coś miłego dla Taty.

34. Napisz życzenia świąteczne dla kogoś, kto jest daleko.

35. Śpijcie razem w jednym pokoju – opowiadajcie sobie dziwne historie przed snem.

36. Kupcie z mamą prezent dla rodzeństwa – limit 30 zł

37. Weź ciasteczka domowej roboty i kartkę świąteczną i zanieś dla swojego lekarza, dentysty lub do biblioteki.

38. Nałóż czapkę Mikołaja,  weź worek na śmieci i posprzątaj swoją okolicę.

39. Kup małą zabawkę i daj dziecku na oddziale w szpitalu, a jego mamie kup kwiaty.

40. Zrób święto dekorowania mufinek dla dzieci i ich przyjaciół.

41. Zróbcie tort urodzinowy dla Jezusa.

42. Napisz list do Jezusa, dziękując mu za dary otrzymane w ciągu roku.

43. Zróbcie papierowe korony i porozmawiajcie o darach, jakie otrzymał Jezus od Trzech Króli.

44. Udekorujcie okna śniegiem w spray-u

45. Odwiedźcie domy przyjaciół, aby pośpiewać kolędy i rozdawać domowe ciasteczka.

46. Sprawdź w książkach z biblioteki, jak ludzie świętują Boże Narodzenie w innych krajach.

47. Weź udział w kiermaszu świątecznym.

48. Zróbcie ciastka dodając barwnika spożywczego.

49. Niech każdy w rodzinie wybierze kraj, a następnie sprawdźcie w necie jak tam obchodzi się święta BN.

50. Zróbcie pidżama party obok choinki.

51. Wymyślcie i zapiszcie kilka rodzinnych celów na następny rok (np.nauczyć się jeździć na rowerze, widywać się częściej z rodziną itp.)

52. Posłuchajcie wszyscy w łóżku jak mama czyta książkę o BN.

53. Przygotuj album ze zdjęciami z tego roku i obejrzyjcie wspólnie przed choinką.

54. Daj każdemu z rodziny pudełko po butach i niech wkłada do niego zielone i czerwone rzeczy z całego domu.

55. Obejrzyjcie na youtube śmieszne filmiki z kolędowania.

56. Nagrajcie wywiad z każdym członkiem rodziny odnoszący się do mijającego roku (najmilsze wspomnienie itp.)

57. W dniu 6 grudnia zrób kilka miłych rzeczy dla innych, tak, żeby nie wiedzieli kto to.

58. Napisz do każdego z rodziny miły liścik i zostaw przy jego nakryciu przy śniadaniu.

59. Napisz 2 zwrotki do melodii swojej ulubionej kolędy.

60. Zaproście zaprzyjaźnioną rodzinę na obejrzenie filmu o świętach. Przygotujcie przekąski.

61. Ulepcie razem bałwana.

62. Idźcie pojeździć na łyżwach lub nartach.

63. Nauczcie się 5-10 wyrazów związanych z BN w obcym języku.

64. Idźcie na spacer, aby zobaczyć dekoracje u sąsiadów.

65. Upieczcie razem ciasteczka czekoladowe.

66. Zobaczcie czy macie jakieś nie zniszczone książki lub gry, które można byłoby oddać do biblioteki lub przedszkola.

67. Zrób drobne prezenty dla przyjaciół na Mikołajki.

68. Spróbuj przez jeden dzień nie narzekać i nie marudzić.

69. Bądź uprzejmy dla nieznajomych – przytrzymaj komuś drzwi, przepuść kogoś w przejściu, ustąp miejsca na parkingu, odprowadź wózek przy supermarkecie.

70. Napisz kartki i listy do znajomych, nawet jeśli mieszkają niedaleko. Każdy lubi dostawać listy.

71. Sprawdźcie, czy gdzieś niedaleko Was jest jakaś impreza świąteczna ogólnodostępna, np. śpiewanie kolęd, jasełka itp. I wybierzcie się tam całą rodziną.

72. Posłuchajcie wspólnie kolęd przed kominkiem.

73. Upieczcie razem piernik.

74.  Zróbcie girlandę na choinkę z popcornu.

75. Przez jeden dzień bez marudzenia wykonuj polecenia rodziców.

76. Zastanówcie się jakie ubrania moglibyście oddać potrzebującym?

77. Spróbuj dziś wybrać coś trudnego, zamiast iść na łatwiznę.

78. Zrób dziś coś, czego starałeś się unikać od dawna (np. sprzątanie pokoju).

79. Napisz list do św. Mikołaja.

80. Zróbcie jadalne prezenty dla ptaków i zawieście je na dworze.

81. Zobaczcie w Internecie jak wyglądają ślady różnych zwierząt i spróbujcie zrobić podobne ślady na śniegu.

82.  Śpijcie na podłodze obok choinki.

83. Zróbcie ciasteczka w kształcie reniferów lub w innych kształtach, które kojarzą się z BN.

84. Idźcie z Babcią kupić w tajemnicy prezenty dla Rodziców. Lub z Mamą kupić prezent dla Taty, a z Tatą dla Mamy.

85. Ułóżcie razem puzzle.

86. Kupcie razem choinkę i udekorujcie ją.

87. Zróbcie bitwę na śnieżki.

88. Napisz świąteczne listy do krewnych, z którymi nie spotkacie się w święta.

89. Usiądźcie razem i zaplanujcie jakie ciasta upieczecie na święta.

90. Upieczcie, a potem udekorujcie pierniczki.

91. Wymyślcie i zróbcie ozdoby świąteczne do domu.

92. Dziś wieczorem korzystamy tylko ze światła świec od zachodu słońca.

93. Zrób coś miłego dla kogoś, za kim nie przepadasz.

94. Idźcie z Rodzicami na pizzę.

95. Ubierzcie się odświętnie do obiadu lub kolacji.

96. Przygotujcie na obiad ulubione potrawy kogoś z rodziny. Następnego dnia ulubione dania innej osoby itd.

97. Zróbcie sobie nawzajem manicure i pedicure.

98. Zróbcie swój papier do pakowania prezentów.

99. Rysujcie na śniegu kolorową wodą z butelek po ketchupie.

100. Dowiedz się co oznacza słowo „adwent”.

101. Niech każdy z rodziny dokończy zdanie „Boże Narodzenie jest dla mnie….”

102. Zrób kartkę urodzinową dla Jezusa i umieść ją pod choinką.

103. Zrób mamie masaż, a potem zamiana ról.

104. Udekoruj drzwi sypialni na Boże Narodzenie.

105. Stwórz swoją koszulkę świąteczną.

106. Napisz i zilustruj książkę świąteczną.

107. Poszukaj w domu czekoladek, które zgubił Św. Mikołaj.

108. Narysuj dużego bałwana na kartonie i pobawcie się w przypinanie nosa bałwanowi z zasłoniętymi oczami.

109. Poczytaj w książce z biblioteki skąd się bierze śnieg i inne informacje na temat śniegu.

110. Idź na sanki z tatą.

111. Niech każdy z was będzie dla innych najważniejszy przez jeden dzień: bądźcie dla niego bardzo mili, wykonajcie za niego obowiązki itp.

112. Przeczytajcie historię o życiu św. Mikołaja.

113. Znajdźcie i przeczytajcie informacje o świętych patronach waszego imienia.

114. Zastanówcie się, w jaki sposób możecie sprawić przyjemność innym ludziom (sąsiadom, kolegom, przyjaciołom). Zapiszcie to i zróbcie kilka z zapisanych czynności.

115. Wybierzcie się gdzieś, gdzie będziecie mogli wypić gorącą czekoladę. Albo zaproście do siebie przyjaciół i sami zróbcie czekoladę do picia.

116. Zróbcie sobie świąteczny manicure – to może być czerwony paznokieć z białym końcem, biała śnieżynka na kciuku lub po prostu bało-czerwone paski.

117. Zróbcie drobne prezenty dla bliskich.

118. Zróbcie zdjęcie rodzinne, na którym będziecie wszyscy, razem z kotem, psem i chomikiem.

119. Pospacerujcie po mieście i oglądajcie świąteczne wystawy sklepowe. Może jakiś pomysł wykorzystacie do dekoracji swojego domu?

Jak widzicie zadania są różne, jeśli chodzi o stopień trudności. Myślę, że można je dostosować zarówno dla przedszkolaka, jak i dla gimnazjalisty. Jeszcze nie wiem do końca co znajdzie się w naszym kalendarzu. Kilka typów już mam, ale część z nich muszę przemyśleć. Może macie jakieś jeszcze propozycje zadań? Zapraszam do komentowania... 

A żeby nie było, że nic nowego nie powstaje w zakresie robótek, wrzucam zdjęcia ostatniego "urobku":

 Komplet zrobiony dla Koleżanki Tosi. Inne rękawiczki poszły do innej Koleżanki, bez obfotografowania. 

 
 Zrobiłam dwie takie czapki: jedną dla Kuby, a o drugiej mam nadzieję, że napiszę niebawem...

  Komplet dla Anżeli - mam zamówienie na drugi taki, wrzosowy, dla Anżelki Mamy.
 
To będzie komin - zamysł jest taki, żeby był dwustronny - z jednej strony kolorowy, z drugiej czarny. Pokażę co z tego wyjdzie.

Pozdrawiam Was już prawie adwentowo - Elwidu

niedziela, 16 listopada 2014

Coś mnie piecze...

A raczej powinno być: coś się piecze... Mam takie dni, kiedy MUSZĘ coś upiec! Taki wewnętrzny nakaz. Ponieważ ostatnio mało jemy ciast, więc zwykle pada na chleb lub bułki. Mam taki przepis na chleb, wg którego piekę od kilku lat. Przepis ten rozdaję na prawo i lewo i już dwa razy różne osoby proponowały mi ten przepis ponownie z komentarzem: spróbuj, świetny chleb! Czyli zatoczył koło. Bardzo mnie to cieszy, zwłaszcza, że chleb za każdym razem wychodzi inny: zależy jakiej mąki się użyje, w jakich proporcjach oraz co się doda do środka. Mój ulubiony jest pieczony z mąki pszennej i orkiszowej, pół na pół. Wyrasta wtedy ładnie, tak jak z samej pszennej i ma rozkoszny smak. Chleb z mąki razowej i pszennej lub pszennej i grahama jest bardziej płaski, ale nadal smaczny. Cały czas eksperymentuję z proporcjami mąk. Chleb jest na drożdżach i tak mi jest wygodnie. Już kilka razy straciłam zakwas, więc teraz czekając na koleją porcję od kogoś, wróciłam do systematycznego pieczenia z tego przepisu. Niestety, moja Rodzinka nie za bardzo chce jeść ten chleb. Generalnie mało chleba zjadamy, ale ten zwykle jem ja i Małżon. Mam taki niecny plan, żeby zrobić go z samej pszennej mąki, bez żadnych dodatków oprócz płatków i wmówić im, że to chleb ze sklepu. 
Ponieważ nadal ludzie proszą o przepis, a ja nie znam go na pamięć, więc wklepię tutaj i będę miała ułatwienie.

Mój ulubiony chlebek:

Do 1/2 kg mąki dodać 4 łyżki siemienia lnianego, 4 łyżeczki ziaren słonecznika, 3 łyżeczki pestek dyni, 3 łyżeczki sezamu, 1/2 szklanki otrąb lub płatków owsianych (lub innych), 1 łyżeczkę soli, 2 1/2 łyżki cukru i zalać  1/2 l ciepłej wody z rozpuszczonymi 25-30 g drożdży. Wymieszać - ciasto będzie dość luźne - i odstawić pod przykryciem na 20 minut. Po tym czasie znowu wymieszać (łyżką) i przełożyć do natłuszczonej i wysypanej bułką tartą lub wyłożonej papierem do pieczenia keksówki. Przykryć i odstawić ponownie na ok. 20 minut pod przykryciem. Na spód piekarnika wstawić naczynie z wodą. Piec w 230* C przez 30-40 minut. Z przepisu wychodzą mi dwie keksówki po 21 cm. Smacznego.

Drugim wypiekiem, który ostatnio często gości na naszym stole są bułeczki. Przepis od mojej Koleżanki Anety, która twierdzi, że mają one jedną wadę - strrrrasznie szybko znikają! Według całej mojej rodziny są fantastyczne. Przepis znaleziony przez Anetę w necie i sprawdzony przez nią, więc bez oporów zabrałam się za pieczenie. Miałam już kilka podejść do bułek według różnych przepisów, jednak wszystkie zakończyły się niepowodzeniem. Pierwsze pieczenie z tego przepisu również nie było jakimś spektakularnym sukcesem - chciałam bułeczki bardziej zrumienić i przetrzymałam w piekarniku. Można było nimi zabić :o) Za bardzo wyschły! Następnym razem piekłam tyle ile w przepisie i wyszły świetne. Za drugim razem nie chciało mi się wyrabiać tyle czasu ile w przepisie - bułeczki bardzo mało wyrosły, ale były i tak dobre. Generalnie lubię je piec, bo widok bułek, które znikają jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki jest bezcenny. To teraz przepis: 

Bułeczki z rowkiem (tak nazywają je moje Dzieci - w oryginale: Francuskie bułeczki z dołeczkiem)

Składniki:
  • 400 g mąki pszennej
  • 1 1/2 łyżeczki soli
  • 1 łyżeczka cukru drobnego
  • 15 g drożdży
  • 120 ml letniego mleka
  • 175 ml letniej wody (lub mniej)
  Wykonanie:
Przesiać mąkę z solą do dużej miski, dodać cukier i zrobić na środku wgłębienie.  Drożdże rozrobić w mleku i wlać do wgłębienia.  Posypać odrobiną mąki i odstawić na kilkanaście minut, aż zaczyn zacznie bąblować.  Stopniowo dodawać wodę i mieszać, aż powstanie wilgotne, miękkie ciasto.  Wyłożyć na omączoną powierzchnię i wyrabiać przez 8-10 minut (ja wyrabiałam w robocie), aż ciasto będzie elastyczne.  Włożyć do lekko naoliwionej miski i przykryć.  Odstawić na około 1 1/2 godziny, aż ciasto podwoi swoją objętość.   Wyrośnięte ciasto wyłożyć na omączony blat, odgazować i odstawić na 5 minut (pod przykryciem).  Podzielić ciasto na 10 równych części i z każdej uformować bułkę.  Ułożyć na blachę, przykryć i odstawić na 30 minut.  Naoliwić grzbiet dłoni i na każdej bułce zrobić głębokie wgłębienie.  Przykryć ponownie i odstawić na 5 - 10 minut.  W między czasie rozgrzać piekarnik do 230 stopni.  Nalać 250 ml do naczynia, wstawić je na spód piekarnika i włożyć blachę z bułkami.  Piec 15 minut, aż się zrumienią.

 A to mój dzisiejszy wypiek, a raczej jego część, reszta zniknęła;o) w niewyjaśnionych okolicznościach


  To "upolował" mój Małżon:


I jeszcze moi pomocnicy:


Pozdrawiam Was kuchennie - Elwidu

sobota, 15 listopada 2014

Co dziś na obiad?

Był czas, że to pytanie zadawane z uporem maniaka przez moje Dzieci po przekroczeniu progu domu - wywoływało u mnie gonitwę myśli: "co też ja dziś zrobię na obiad? Co mam w lodówce?" I nie miało znaczenia to, że Dzieci jedzą obiady w szkole. Ba, mam wrażenie, że obiad szkolny traktują jako wstęp do drugiego obiadu, jako coś, co ma zaostrzyć apetyt przed powrotem do domu. A obiady w szkole lubią, nawet zupy w kolorze ścierkowym. 
Pewnego dnia, gdy znowu gorączkowo szukałam u Koleżanek z Pracy inspiracji na obiad, Anetka sprzedała mi swój patent na planowanie: jadłospis!!!! Takie proste, a jakie odkrywcze! Co prawda Anetka planowała na miesiąc, ale ja podeszłam mniej ambitnie do zadania - wystarczył mi tydzień. Teraz staram się co tydzień robić jadłospis. Dlaczego? Po pierwsze: nie biegam po kuchni z obłędem w oczach zastanawiając się na jaki obiad mam produkty. Po drugie: nie zastanawiam się codziennie co zrobić na obiad. Generalnie lubię gotować, ale wykańczało mnie to codzienne zastanawianie się CO ugotować. Po trzecie: nie wyrzucam już pół lodówki, bo kupiłam coś, co wydawało mi się, że przyda się do zrobienia obiadu kiedyś. Nie lubię wyrzucać żywności, a nie mam kur, czy świnek, żeby oddać im to, czego nie zjemy.
No właśnie, kolejna rzecz związana z planowaniem jadłospisu: lista zakupów. Zapisując obiady na kolejne dni od razu wpisuję potrzebne produkty, których nie mam w domu, na listę zakupów. Bardzo pomocne jest też zrobienie sobie kartki z inwentaryzacją zamrażarki. Mam spisane co i w której szufladzie się znajduje - oszczędza mi to przeglądania co chwilę zasobów szufladowych. Gdy coś wyjmuję z zamrażarki - wykreślam z listy, gdy coś wkładam - dopisuję. Raz w miesiącu przepisuję listę, bo zwykle jest już pokreślona. Planując obiady patrzę na ten spis oraz na spis tego, co mam w kredensie - zasada taka sama: wyjmuję - wykreślam, wkładam - dopisuję. Dzięki temu nie kupuję piątej puszki groszku. Lubię mieć coś na zapas w kredensie (kukurydza, groszek, ryba w puszce), ale bez przesady. Dzięki spisowi, jeśli coś z zapasów się kończy, od razu wędruje na listę zakupów. Lista zakupów pomaga mi w sklepie - jeśli kupię wszystko z listy, przynajmniej wiem, że mam produkty na obiady.
 Duże zakupy staram się robić raz w tygodniu, najczęściej wtedy, gdy mogę liczyć na pomoc któregoś z chłopaków (Kuby w dźwiganiu, Małżona w płaceniu;o)) Oczywiście są takie rzeczy, które trzeba dokupić w trakcie tygodnia. Te zakupy wpisuję na konkretny dzień w kalendarzu, wtedy sprawdzając kalendarz, planuję zajechanie do sklepu. Przy dużych zakupach kupuję też mięso i mrożę. Nie zawsze jest to mięso tylko na nadchodzący tydzień, więc planując obiady na następny tydzień zerkam na spis zamrażarkowy, co mogę wykorzystać z wcześniejszych zakupów. Patrząc na jadłospis wywieszony na lodówce wiem, co muszę wyjąć z zamrażarki na następny dzień, żeby rozmarzło. 

 
Nasz jadłospis jest zalaminowany, a przez to wielokrotnego użytku. Staram się, żeby w każdym tygodniu była kasza, ryż, ryba. Wychodzi różnie. Czasem nie mam pomysłu na wszystkie dni, więc straszę Rodzinę, że jeśli czegoś nie wymyślą, to rozmrożę pyzy, które zrobiłam i nikomu nie smakują :o) Działa! A skąd pomysły na obiady? Zrobiłam spis naszych ulubionych potraw, takich pewniaków. Do tego dodaję coś nowego, zwykle w dzień, gdy mam trochę czasu na eksperymenty i jakiś zapas na wypadek, gdyby eksperyment wyszedł niejadalny... Spis ulubionych potraw nie pozwala mi na pozostanie w magicznym kręgu: mielone, schabowe, mielone, schabowe... Podzieliłam potrawy na kategorie: drób, wieprzowina,wołowina, makarony, ryby, zupy, inne. Do tego dodałam pomysły na śniadania i II śniadania, ale o tym już było. Oczywiście obiady dopasowuję do naszego rozkładu czasu - jeśli np. wpadam do domu po pracy i mam na zrobienie obiadu dosłownie chwilkę, wtedy to będzie na 100% spaghetti. Jeśli to dzień, kiedy praktycznie nie ma mnie po południu w domu, wtedy coś łatwego do podgrzania. W trzecim miesiącu roku szkolnego już jest pewna rutyna, więc mogę przewidzieć ile czasu mniej więcej będę miała.
 
Pozdrawiam Was jesiennie i idę robić pierogi na dzisiejszy obiad - Elwidu