Elwidu

Elwidu

poniedziałek, 16 listopada 2015

Czeko, czeko, czekolada...

Lubicie czekoladę? Bo ja baaardzo! Ale tylko z orzechami laskowymi albo z migdałami. A ponieważ ostatnio rzadko kupujemy słodycze, w tym czekoladę, w miniony "łikend" postanowiliśmy zrobić swoją. Jest to bezsprzecznie najlepsza czekolada pod słońcem i będę broniła tego twierdzenia jak niepodległości! Kto próbował jej - wie o czym mówię i stanie zapewne ze mną ramię w ramię. Przepis na tę czekoladę jest wyniesiony z mojego domu rodzinnego - skąd się w nim wziął? Nie mam pojęcia, ale pamiętam robienie jej z zeszytu z przepisami Mojej Mamy, takiego poplamionego od ciągłego używania. Mistrzem "czekoladnikiem" był mój Brat. Robił ją doskonale. Mistrzem "czekoladnikiem" w moim domu jest Kubuś. I też robi ją doskonale! Oto jego ostatnie dzieło:

 
Dziś już po niej zostało tylko wspomnienie... A szkoda ;) Jak widzicie - zrobiłam sobie czekoladę z orzechami. Była pyszna! Żeby nie było, że tylko robię apetyt, podaję przepis:
 
Czekolada przepyszna
1/2 szklanki wody
1 1/2 szklanki cukru
6 łyżek kakao (wg uznania)
 masło (250g)
1/2 kg mleka w proszku (nie granulowanego)

Wszystko oprócz mleka w proszku rozpuścić i ostudzić. Do ciepłej masy dodać mleko w proszku. Wymieszać, dodać orzechy lub nie i wylać w pojemnik. My wylewamy do plastikowego pojemnika wyłożonego folią spożywczą. Spróbujcie, gdy jest jeszcze ciepła... mmmm... 

Macie jakiś swój ulubiony przysmak? Podzielicie się przepisem? Dajcie znać w komentarzach, jeśli zrobicie czekoladę.

Pozdrawiam jeszcze zasłodzona - Elwidu

PS: siedzimy z Tosią na sofie, ona pstryka przyciski na pilocie i mówi: wiesz mamo, tak sobie siedzę, przełączam z kanału na kanał i tak sobie myślę - jakiego my mamy ładnego pilota... ;)

niedziela, 8 listopada 2015

Wyzwanie całoroczne cd

Zaniedbałam wyzwania baaardzo! Tak więc bez zbędnego gadania piszę co udało mi się zrobić z poprzedniego kwartału (lipiec -wrzesień): korzystałam ze słońca (1), zrobiłam naturalny peeling (5), nie marudziłam przez 5 dni z rzędu (9), uśmiechnęłam się do 5 nieznajomych przez 5 dni z rzędu (10), pomalowałam szafkę (12), zrobiłam samodzielnie ozdobę do domu (14), kupiłam nową roślinę i pielęgnuję ją regularnie (15), zrobiłam piękny pedicure (17), podarowałam dziecku misia (19), słuchałam ulubionych piosenek z czasów szkolnych (21), zorganizowałam grilla (23), zrobiłam zdrowy deser z malinami (24), używałam regularnie kremu z filtrem (25), doskonaliłam wybrany przez siebie styl pływacki (27), poszłam na jagody (28), podcięłam końcówki włosów (29), sprawdziłam hormony tarczycy (31), zrobiłam naturalną maseczkę na dłonie (34), pozbyłam się zbędnych "pierdółek" z domu (35), przez tydzień nie wydawałam niepotrzebnie pieniędzy (36), wyrzuciłam niepotrzebne i stare gazety (38), wypróbowałam różne zioła do picia (39), stosowałam nici dentystyczne (40), ćwiczyłam z obciążeniem (42), zrezygnowałam z kontaktów z fałszywymi osobami (43), zrobiłam i zjadłam placuszki owsiane z owocami (44), przeczytałam biografię (45), przez tydzień nie suszyłam włosów (46), zrobiłam zdjęcie pięknego miejsca (47). To chyba na tyle. Wykonałam 29 zdań z 50. Słabo.

A teraz czas na ostatnią w tym roku listę. Gotowi? T zaczynamy:


Jednak żeby nie było, że już listopad, a jeszcze nic się nie zadziało z listy, przedstawiam swoje osiągnięcia: spakowałam letnie rzeczy i zastąpiłam je jesienno-zimową garderobą (1), zrobiłam bukiet z liści (3), zrobiłam potrawę z dyni i podzieliłam się przepisem (5), po kłótni jako pierwsza wyciągnęłam rękę (6), regularnie nawilżam swoją skórę (8), zrobiłam naturalną maseczkę na stopy (10), słuchałam koncertu Konkursu Chopinowskiego (13), kupiłam nowy cieplutki koc (21), upiekłam przepyszny jabłecznik (24), przez miesiąc piłam rano szklankę wody z cytryną (27), kupiłam olejek eteryczny (28), zjadam codziennie minimum jeden owoc (29), dbam o swoją odporność - u mnie to akurat tran - ani pomysłowe, ani smaczne, ale jak na razie skuteczne (32), spędziłam pół dnia tylko ze sobą (37), sprawdziłam poziom cukru (41) i poziom cholesterolu (45), spędziłam jeden dzień bez internetu (49) i kocham! (50). Na razie tyle - 18 zadań. Jak na pierwszy miesiąc nie jest źle - przynajmniej tak się pocieszam ;)

I co, podejmujecie wyzwanie na ostatni kwartał roku 2015? Mam nadzieję, że tak...

Pozdrawiam Was, nastawiona zadaniowo - Elwidu