Elwidu

Elwidu

piątek, 29 września 2017

Cepeliny

Lubicie dania z ziemniaków? Ja uwielbiam! Placki ziemniaczane, kopytka, kluski śląskie, babka ziemniaczana, kiszka ziemniaczana, kugel, cepeliny... Mam wrażenie, że mogłabym jeść to codziennie... 

Cepeliny nauczyła mnie robić koleżanka i od tego czasu goszczą na naszym stole. Ich ogromną wadą jest to, że potrafię zjeść ich baaardzo dużo. Jeśli do tego mam jeszcze tłuszczyk z cebulką i skwarkami, to mogłabym jeść do tak zwanego "wypęku". Pyszne są również z kwaśną śmietaną.

No to do roboty.
Przygotowujemy ziemniaki - nie podaję konkretnej ilości, wszystko zależy od apetytu ;)
1/4 ziemniaków gotujemy i przeciskamy przez praskę, a 3/4 ziemniaków trzemy na masę taką jak na placki ziemniaczane i bardzo dokładnie odciskamy z nich sok. Jeśli soku zostanie w cieście dużo, cepeliny rozlecą się w gotowaniu. Sok z ziemniaków odstawiamy, a gdy się wyklaruje, zlewamy wodę z góry, a pozostałą na dnie skrobię dodajemy do masy ziemniaczanej. Do startych ziemniaków można dodać jeszcze 1 łyżkę mąki ziemniaczanej. 
Łączymy obie masy - ziemniaki starte i gotowane, dodajemy sól i jajko, dokładnie mieszamy. Ciasto gotowe.

Teraz farsz:
do mięsa mielonego (niewielka ilość) dodać sól i pieprz, dokładnie wymieszać. Można dodać podsmażoną cebulkę. Farsz też już gotowy.

Wstawiamy wodę na gotowanie cepelinów. Ponieważ gotuje się je wszystkie na raz, wody musi być odpowiednio dużo. 

Na rękę nakładamy ciasto, w środek dajemy troszkę farszu, sklejamy tak,  aby ciasto było dookoła farszu i dłońmi nadajemy im kształt podobny do wrzeciona, wielkości dłoni.

Na gotującą się osoloną wodę wkładamy pojedynczo cepeliny, delikatnie mieszając, żeby się nie posklejały. Gotujemy 20-30 minut, wyjmujemy i jemy gorące. Smacznego!

Pozdrawiam, znowu gotowa na cepeliny - Elwidu

piątek, 22 września 2017

Jesień, proszę państwa...

Jak Wam się podoba polska złota jesień w deszczowym wydaniu? Ja lubię te coraz dłuższe wieczory, rozświetlone lampy w salonie i świeczki pozapalane gdzie się tylko da, ale mimo wszystko wolałabym słońce i złote liście...
 Udało mi się uchwycić kilka słonecznych chwil i panoszące się w ogrodzie grzyby - to na rozgrzanie serca w pochmurne dni:









Szczerze mówiąc, gdyby nie grzyby w ogrodzie, pewnie nie byłoby zdjęć grzybów, ponieważ przez kleszcze i boreliozę boję się wchodzić do lasu. Jestem przewrażliwiona?
 
I jeszcze zdjęcia akrobacji Tosi - to jeszcze z wakacji, gdy było słoneczko, ciepełko, urlop... Ech...
 

 
Natomiast taki okaz marchewki dostałam od moich Rodziców z ich działki ;)
 
A jak Wy odbieracie jesień? Lubicie, czy raczej nie? Dlaczego?
 
Pozdrawiam jesiennie - Elwidu
 

sobota, 16 września 2017

Filmowo 5

Dzisiaj film drogi. Dosłownie. Po licznych zawirowaniach  w życiu Cheryl postanawia wyruszyć w drogę. I to nie byle jaką: planuje przejść szlak wiodący wzdłuż Ameryki Północnej, liczący wiele mil. Jednak tak naprawdę, ta droga jest impulsem do rozpoczęcia innej, o wiele trudniejszej, drogi - drogi w głąb siebie. 


Jednak zanim obejrzałam film, przeczytałam książkę "Dzika droga. Jak odnalazłam siebie" Cheryl Strayed.

 I taką właśnie kolejność polecam i Wam. Książka z oczywistych względów ma więcej szczegółów, więcej wątków. Część wydarzeń, osób, dla mnie kluczowych w książce, w filmie jest pominięta. 

Przeczytajcie, obejrzyjcie i dajcie znać, czy to tylko moje wrażenie, czy też tak odebraliście różnice między książką a filmem.

Pozdrawiam ze swojej wewnętrznej drogi - Elwidu

piątek, 8 września 2017

Planujemy? Planujemy!

Zawsze jest coś do zrobienia. Znacie to? A gdyby spróbować to wszystko spisać? Zrobić listę tego, co trzeba zrobić, wyrzucić to z pamięci? Kiedyś już pokazywałam Wam moje listy rzeczy do zrobienia. Zanim jednak ta lista na konkretny dzień zapełni się, najpierw zadania trafiają na listę tygodniową.

Nowy rok szkolny wymusił znowu na mnie systematyczne planowanie jadłospisu - i bardzo się z tego cieszę, bo rano nie mam głowy do zastanawiania się, co też dziś zrobić na śniadanie, co spakować na II śniadanie i co przygotować na obiad. A tak ustalamy z Tosią menu i najwyżej wprowadzamy drobne zmiany.

Dlaczego ten przydługi wstęp? Bo dziś chcę spróbować wrzucić link do dysku z moimi dokumentami. Co tam znajdziecie?
  • listę rzeczy do zrobienia w dwóch wersjach: 2 listy na stronie i 4 listy na stronie
  • planowanie tygodnia, z podziałem na dni i z ogólną listą na działania bez konkretnej daty, za to do zrobienia w tym tygodniu
  • arkusze do planowania dnia z podziałem na obszary: do zrobienia, relacje/dzieci, zadzwonić/napisać/spotkać się, sprzątanie, praca, blog, kupić, fitness, dla siebie, notatki. Arkusze w formacie a4 i a5
  • menu - z podziałem na śniadanie, II śniadanie, obiad i kolację.
Aby wydrukować to w formacie przeze mnie stworzonym (a4) konieczne jest pobranie pliku - inne opcje przerosły moje umiejętności. Może ktoś wie jak to zrobić? Artur?


Nie wiem czy mi się udało - dajcie znać, czy działa. 


Miłego dnia - Elwidu

poniedziałek, 4 września 2017

Ja Ci radzę...

Lubimy dawać rady. Czujemy się wtedy mądrzejsi, posiadający wiedzę niedostępną dla innych. Jeśli ktoś nas bezpośrednio prosi o radę, to ok, prosi - dajemy mu to, czego chce. Jednak chyba każdy z nas znalazł się choć raz w sytuacji, kiedy osoba z którą rozmawiamy, której chcemy się po prostu wygadać, zaczyna dawać rady. Ja osobiście bardzo źle reaguję na takie sytuacje - zaczynam się wycofywać z kontaktu i warczeć. Serio. Wiele lat temu nauczyłam się powściągać swój język w dawaniu nieproszonych rad. I, niestety, uczuliłam się na wyłapywanie rad zawartych w wypowiedziach innych osób. Jasne, że są takie sytuacje, kiedy aż mnie język świerzbi, aby powiedzieć: powinieneś zrobić tak... i jetem niezmiernie z siebie dumna, jeśli uda mi się wtedy zapanować nad sobą i powstrzymać słowotok. Ale czasem polecę starym nawykiem i radzę. 

Dawno, dawno temu, będąc jeszcze w liceum, trafiłam na małe niepozorne książeczki "Mały poradnik życia". 


Ze wstępu: "TA KSIĄŻECZKA zrodziła się jako prezent dla mojego syna Adama. Kiedy on pakował swoje stereo, maszynę do pisania, granatową marynarkę i inne rzeczy niezbędne w jego nowym życiu studenta, ja zasiadłem w saloniku, żeby zapisać kilka spostrzeżeń i rad, które według mnie mogłyby mu się przydać. Przed laty przeczytałem, że obowiązkiem rodziców nie jest prowadzenie dzieci za rączkę, tylko zaopatrzenie ich w mapę."

Bardzo lubiłam od czasu do czasu zaglądać do tych książeczek, na chybił-trafił i odczytywać rady. A oto próbki:
  • Przestań mieć pretensje do innych. Bierz odpowiedzialność za każdy swój krok.
  • Wykorzystaj nawet najgorsze sytuacje.
  • Pamiętaj, że wszystkie informacje są stronnicze.
  • Bądź odważny. A jeżeli nie jesteś, udawaj, że jesteś. Nikt nie zauważy różnicy.
  • Noś śmiałą bieliznę pod najbardziej konserwatywnym ubraniem.
  • Nastaw swój zegarek tak, żeby spieszył się o pięć minut.
  • Nigdy nie pozbawiaj nikogo nadziei, może to wszystko, co mu zostało.
  • Bądź bezgranicznie ciekawy. Pytaj często "dlaczego".
  • Przestrzegaj ograniczeń prędkości.
  • Nastaw się na ciągłą pracę nad sobą.
  • Nigdy nie rozcinaj tego, co można rozwiązać.
  • Pamiętaj, że błyskawiczny sukces wymaga zazwyczaj piętnastu lat przygotowań.
  • Myj po sobie wannę.
  • Nie mów, że brak ci czasu. Twój dzień ma dokładnie tyle samo godzin, co dzień Helen Keller, Pasteura, Michała Anioła, Matki Teresy, Leonarda da Vinci, Thomasa Jeffersona i Alberta Einsteina.
  • Kiedy potrzebujesz fachowej porady, szukaj jej u fachowców, a nie u znajomych.
  • Kiedy trzeba przenieść pianino, nie łap się za stołek.





Jakiś czas później kupiłam sobie "Mały poradnik Kubusia Puchatka"


 i też wsiąkłam - może trochę bardziej na wesoło:
  • Kiedy masz ochotę Tropić, mądrze byłoby zapytać kogoś, co tropisz, zanim wytropisz.
  • Zajadanie się miodem jest Niezwykle Miłe, lecz jest taka chwila, tuż zanim zacznie się go zajadać, która jest jeszcze bardziej Niezwykle Miła.
  • Jeśli spadniesz na Kogoś, nie wystarczy powiedzieć, że nie chciałeś. W końcu ten Ktoś też wcale nie chciał, żebyś na niego spadał.
  • Jeżeli twój dom wygląda jak rozwalone drzewo kasztanowca, to znak, że trzeba go zmienić.
  • Wyruszając na poszukiwanie Kogoś, dobrze jest ustalić, czy Zaginiony jest z gatunku tych, co to siadają innym na nosie, czy z tych, na których można przez pomyłkę nadepnąć.



Ech, chyba znowu zacznę sobie je podczytywać :)

Pozdrawiam - Elwidu

piątek, 1 września 2017

Filmowo 4

I kolejny ciężki film. 

Jakiś czas temu kupiłam książkę Emmy Donoghue pt.: "Pokój"

Zaciekawiła mnie notka na okładce: "Wyobraź sobie, że ktoś zamyka cię w niewielkim pokoju z małym dzieckiem! Od dziś będziesz w nim spędzać dwadzieścia cztery godziny na dobę siedem dni w tygodniu! Przez kolejne siedem lat! Opowiedziana głosem małego chłopca ciepła i wzruszająca powieś nominowana do prestiżowej nagrody Bookera i obsypana pochwałami przez wszystkie liczące się tytuły prasowe nie tylko w Stanach Zjednoczonych!" 
Książkę postawiłam na półce, aby poczekała na swoją kolej. Jakież było moje zdumienie, gdy ostatnio w necie natknęłam się na film o tym samym tytule. Obejrzałam. Przeżyłam go. I gorąco polecam Wam.
Zwróćcie uwagę na młodziutkiego aktora (Jacob Tremblay), który gra Jacka - jest niesamowity!

Co jest trudniejsze: życie  w pokoju, czy wyjście na zewnątrz?

Pozdrawiam serdecznie - Elwidu