Elwidu

Elwidu

sobota, 20 lutego 2016

Zabawna matematyka

Umiecie grać kartami w wojnę? Pamiętacie z dzieciństwa rozgrywki w karty? Dziś proponuję Wam wykorzystanie zwykłych kart do ćwiczeń w liczeniu. 

Bazując na grze w wojnę ćwiczymy pojęcia więcej-mniej: kto ma więcej (kartę o większej wartości), a kto ma mniej? To dla dzieci młodszych. Starszym proponujemy wykładanie po dwie karty, dodawanie wartości swoich kart, porównanie z kartami przeciwnika i... ten kto ma więcej wygrywa! Inny wariant: odejmowanie - wykładamy po dwie karty, odejmujemy od większej mniejszą i wygrywa ten, komu zostanie więcej. I już ostatni wariant, dla jeszcze starszych: mnożymy wartości dwóch wyłożonych kart.


Inną zabawą jest układanie 2, 3 lub 4 kart tak, aby suma ich wartości równa była 10 lub 20 (w zależności od tego jak się umówimy). 


I jeszcze jedna z moich ulubionych gier - "oczko". Jedna osoba jest rozdającym, ale może też brać udział w grze. Każdy dostaje po 2 karty. Dodaje ich wartości nie pokazując innym. Celem jest zdobycie takich kart, aby ich suma równa była 21, czyli "oczko". Jeśli sumą dwóch początkowych moich kart jest np. 18, muszę podjąć decyzję: czy dobieram jeszcze jedną kartę, ryzykując, że będę miała "furę", czyli więcej niż 21, czy zostaję z dwoma kartami i 18 punktami. Jeśli nikt z graczy nie uzbiera równo 21, wygrywa ten kto ma sumę najbardziej zbliżoną do 21. Ten kto po dobraniu karty lub po otrzymaniu dwóch pierwszych ma równo 21 - krzyczy "oczko" i wygrywa rundę. Grając również figurami nadajemy im wartość punktową - walet to 2, dama 3, król 4, as 11.


A pamiętacie grę w szopę? Rozkłada się wszystkie karty na stole, a na nich (dla ambitnych) ustawia się szopę (domek) z dwóch kart lub (dla amatorów - czyli dla mnie ;) na kartach ustawia się puste pudełko po zapałkach na węższym boku. I teraz zabawa: wyciągamy po jednej karcie ze spodu, starając się nie rozwalić szopy/nie przewrócić pudełka po zapałkach. Dodajemy do siebie wyciągnięte karty (ich wartości), wygrywa ten kto ma najwięcej. Można usunąć karty z największymi wartościami, jeśli dzieci są małe. 


Jeśli karty mamy już opanowane - bierzemy się za kostki do gry. Każdy z nas miał do czynienia z kostkami przy okazji różnych gier. Wiecie, że można je wykorzystać do nauki matematyki? Część gier będzie analogiczna do gier z kartami: rzuty dwoma kostkami i dodawanie, odejmowanie lub mnożenie ilości oczek na kostkach, każdy rzuca swoją kostką i porównujemy kto ma więcej, układanie 10 lub 20 (z 2, 3, 4 kostek), ale są też inne gry:
  •  rzucamy naprzemiennie kostką i dodajemy wyrzucone przez siebie ilości oczek (np. w pierwszym rzucie mam 5 oczek, w drugim 3 (5+3=8), a w trzecim 4 (8+4=12), w kolejnym 3 (12+3=15)) itd. Wygrywa ten, kto pierwszy "uzbiera" 20 oczek. Możemy rzucać 2 kostkami i dążyć do 100;
  • teraz odejmowanie - każdy na wejście ma 20 (100) punktów. Rzucamy naprzemiennie kostką (dwiema kostkami) i odejmujemy od 20 (100). Wygrywa ten, kto pierwszy "spadnie" do 0;
  • rzucamy naprzemiennie kostkami i decydujemy, czy dodajemy czy odejmujemy ilość oczek na kostkach, a wynik zaznaczamy na chodniczku liczbowym (od 1 do 12). Jeśli np. wyrzucimy 6 i 3, decydujemy, czy dodajemy je i zaznaczamy 9, czy odejmujemy i zaznaczamy 3. Jeśli wynik dodawania jest już zaznaczony na chodniczku liczbowym (tutaj 9), to odejmujemy i zaznaczamy 3. Jeśli zarówno wynik odejmowania, jak i dodawania jest skreślony - tracimy kolejkę. Wygrywa ta osoba, która pierwsza wykreśli wszystkie liczby na chodniczku.
 
 
Ciekawa jestem, jakie Wy macie zabawy matematyczne z dziećmi. Podzielcie się koniecznie nimi w komentarzach.
 
Pozdrawiam Was feryjnie - Elwidu

poniedziałek, 15 lutego 2016

Robótkowo

Nareszcie udało mi się usiąść do komputera i zebrać zdjęcia ostatnich robótek. Nie przeciągam więc...
 Moja bluzka. Robiona ze wzoru z netu. Kiedyś robiłam taką z kordonka, teraz z włóczki.
 

 Bolerko dla Koleżanki na specjalne zamówienie. Brzegi mankietów są wykończone srebrną, błyszczącą nitką. Wyglądało przepięknie do granatowo - srebrnej sukienki...
 
 

Chusta z cieniuuuuutenkiej włóczki - na szczęście wzór szybko przybywający...
 



 Moja spódnica po liftingu - wystarczyło dodać serwetki i wygląda całkiem inaczej.
 A na koniec już nie moje dzieło - Burosław w zblazowanej pozie...

Jak Wam mija czas feryjny? Pracowicie, czy raczej leniwie?

Pozdrawiam - Elwidu

wtorek, 2 lutego 2016

Ja granolę!

Od kilku lat mam fazę na owsiankę. Taką wiecie, płatki owsiane gotowane na wodzie i mleku, z dodatkiem owoców surowych lub mrożonych. Udało mi się zarazić tym Tosię. Ale w zeszłym roku coś mi się zmieniło w smaku i owsianka poszła w odstawkę. Zaczęłam więc szukać jakiejś alternatywy. I wyszukałam granolę! Pierwszą kupiłam w sklepie, ale smakowała mi średnio, więc postanowiłam zrobić sobie swoją w domu. I to był strzał w dziesiątkę! 
Jako baza, oczywiście płatki owsiane - najlepiej górskie, a na pewno nie błyskawiczne. Do tego otręby i to co lubię... Mój przepis wygląda więc tak:
  • płatki owsiane
  • otręby pszenne lub inne
  • sezam
  • siemię lniane
  • wiórki kokosowe
  • pestki dyni
  • pestki słonecznika
  • migdały
  • orzechy nerkowca
  • orzechy laskowe
  • żurawina
  • rodzynki
  • suszone śliwki
  • cukier trzcinowy
  • syrop klonowy
Wszystkie składniki oprócz żurawiny, rodzynek i  suszonych śliwek dobrze wymieszać. Rozłożyć na blasze wyłożonej papierem do pieczenia i piec ok. 25-30 min w nagrzanym do 180*C piekarniku, co 6 minut mieszając. 



Dodaję cukier i syrop, bo ładnie sklejają pozostałe składniki w grudki. A takie grudki są smaczne nawet same, bez mleka. A z ciepłym mlekiem... mmmmhhhh..... Nie mam ustalonych proporcji, dodaję składniki tak, jak mi podpowiada fantazja, czasem jest więcej orzechów, czasem więcej pestek. Generalnie dość dużo w moim przepisie migdałów i orzechów, ale po prostu bardzo je lubię, zwłaszcza uprażone. Gdy się rozpędzę z łuskaniem orzechów (lub uda mi się kogoś z domowników namówić na nałuskanie dużej ilości) prażę sobie same orzechy laskowe - wtedy podskubują je wszyscy - spróbujcie, zdrowa przekąska. Trzeba tylko uważać, żeby ich nie przypalić, bo wtedy nie są już takie smaczne ;)

Macie swoje ulubione danie śniadaniowe? Koniecznie podzielcie się nim w komentarzach!

Zaowsiankowana - Elwidu