Czy ja jestem urządzeniem wielofunkcyjnym? Bywają dni, kiedy tak się czuję i sądzę, że Wam takie samopoczucie też nie jest obce... Nie mylę się, prawda?
Chciałabym regularnie ćwiczyć i trzymać dietę, ale też świetnie gotować, a nie chce mi się gotować, gdy jestem na diecie. Chciałabym więcej czytać, ale gdy przyjdę z pracy, zrobię obiad, pomogę w odrobieniu lekcji,
pobawię się z Tosią, pogadam z Kubą, posprzątam drobny bałagan i nakarmię kręcące się pod nogami koty, jest już 22.00. Chciałabym więcej robić biżuterii, swetrów na szydełku, szalików na drutach i ozdób do domu, ale gdy przyjdę z pracy, zrobię obiad, pomogę w odrobieniu lekcji,
pobawię się z Tosią, pogadam z Kubą, posprzątam drobny bałagan, nakarmię kręcące się pod nogami koty i poczytam, jest
już 22.30. Chciałabym bardziej o siebie zadbać (balsamy, kremy, żele, maseczki, pogram pielęgnacji włosów, program pielęgnacji twarzy itp.), ale przecież jest już 23.30, a muszę się umyć. Chciałabym się nauczyć robić ciekawe i dobre technicznie zdjęcia, ale przecież jest już co najmniej 25.00! A jeszcze chciałabym dodać nowy CIEKAWY wpis na bloga, choć pewnie nikt go o tej porze nie przeczyta, bo jest już 27.00! I niestety, godzina snu dziennie mojego organizmu jakoś nie satysfakcjonuje...
Postanowiłam więc, że w poniedziałek jestem na diecie i ćwiczę. I jeszcze pomyślę trochę o swoim stylu ubierania się, może coś zmienię. We wtorek gotuję i piekę same pyszności, oczywiście w dużych ilościach, bo przecież Rodzinie będzie tak smakować, że dokładki muszą być! Środa to dzień dbania o siebie: wyciągam maseczki, peelingi, balsamy, żele, przygotowuję pachnącą kąpiel. Czwartek poświęcę nauce - głównie robienia zdjęć, ale też może uda się coś nowego do pracy przeczytać? W piątek zajmę się blogiem - dodam nowy, CIEKAWY post, zaplanuję następne, zrobię trochę zdjęć - przecież w czwartek nauczyłam się robić piękne zdjęcia...Sobotę poświęcę na zadbanie o dom: sprzątanie, robienie drobnych, ale jakże sympatycznych dekoracji związanych z aktualna porą roku. Wcześniej poszukam inspiracji w necie. A niedziela, proszę Państwa, będzie dniem robótek ręcznych: w ruch idą druty, szydełko, igła, maszyn do szycia, robienie kartek i biżuterii! Trochę dziwnie to brzmi...
Postanowiłam więc, że w poniedziałek jestem na diecie i ćwiczę. I jeszcze pomyślę trochę o swoim stylu ubierania się, może coś zmienię. We wtorek gotuję i piekę same pyszności, oczywiście w dużych ilościach, bo przecież Rodzinie będzie tak smakować, że dokładki muszą być! Środa to dzień dbania o siebie: wyciągam maseczki, peelingi, balsamy, żele, przygotowuję pachnącą kąpiel. Czwartek poświęcę nauce - głównie robienia zdjęć, ale też może uda się coś nowego do pracy przeczytać? W piątek zajmę się blogiem - dodam nowy, CIEKAWY post, zaplanuję następne, zrobię trochę zdjęć - przecież w czwartek nauczyłam się robić piękne zdjęcia...Sobotę poświęcę na zadbanie o dom: sprzątanie, robienie drobnych, ale jakże sympatycznych dekoracji związanych z aktualna porą roku. Wcześniej poszukam inspiracji w necie. A niedziela, proszę Państwa, będzie dniem robótek ręcznych: w ruch idą druty, szydełko, igła, maszyn do szycia, robienie kartek i biżuterii! Trochę dziwnie to brzmi...
Okazuje się jednak, że nie za górami i nie za lasami, ale tuż obok nas są ludzie, którzy to wszystko mieszczą nie w 27 godzinach, a zwyczajnie, w 24. I na dodatek często tymi ludźmi jesteśmy my. Są dni, kiedy "ani za mną, ani przede mną", ale są też dni, gdy mogę wykonać pracę zaplanowaną na cały tydzień.Też tak macie? Łapię się na tym, że gdy zaplanuję rozsądnie dzień, to daję radę, a jeśli przesadzę z zaplanowanymi obowiązkami, to nic mi się nie chce...
Jaki jest Wasz sposób na ogarnięcie domu, siebie i pracy zawodowej/szkoły/studiów?
Pozdrawiam z życzeniami wszystkiego tego, co dobre - Elwidu
Jaki jest Wasz sposób na ogarnięcie domu, siebie i pracy zawodowej/szkoły/studiów?
Pozdrawiam z życzeniami wszystkiego tego, co dobre - Elwidu
Sposób najprostszy ze wszystkich: be cool. Pogodziłem się już że dynamitu nie wymyślę i skompresować czasu do 24h (póki co) się nie da. I jak mówi stare przysłowie pszczół: jak roboty jest tyle że nie ma żadnego wyjścia, to jedynym wyjściem jest wyjście na piwo.
OdpowiedzUsuńTo jest to! Od dziś tak będę robiła! Zbieram brygadę na jutrzejsze wyjście - ktoś chętny?
OdpowiedzUsuń