Dwa lata temu zrobiłam syrop z pędów sosny. Pomyślałam: dzieci małe, sezony przeziębieniowe w Polsce co i rusz - przyda się. Moje dzieci nigdy nie były wielkimi chorowitkami, ale od dwóch lat są okazami zdrowia! Męczy je ewentualnie ból głowy, albo brzucha, ale przeziębienia? Nie ma mowy! Okazało się, że najczęściej po syrop sosnowy sięgam... ja! Po ostatniej chorobie miałam nadzieję, że mam spokój na jakieś pół roku. Kiedy więc kilka dni temu okazało się, że znowu jestem chora, postanowiłam do moich zdrowotnych zielonych koktajli i syropu sosnowego dodać coś jeszcze. Padło na syrop imbirowo-cytrynowo-miodowy. Przepis wzięłam stąd
Nie ma mnie w blogowym świecie ostatnio i pewnie jeszcze przez jakiś czas wpadnę tylko od czasu do czasu, ale to nie znaczy, że nic nie robię... Co prawda ostatnio głównie siedzę na sofie i zastanawiam się, co by tu teraz zrobić...
Chcę Wam jeszcze pokazać talerz, który zrobiła dla mnie koleżanka - prawda, że piękny?
Dodany do herbaty jest fantastyczny!!! I do tego (koniecznie!) babeczka!
Czasem jednak coś szyję - tutaj spódniczki na przedstawienie dla Tosi i Asi - oczywiście recycling...
Chcę Wam jeszcze pokazać talerz, który zrobiła dla mnie koleżanka - prawda, że piękny?
I jeszcze na koniec - Karmel. Czy Wasze koty też śpią w takich pozach? Podejrzewamy, że Karmel jest tajnym agentem (oglądacie Fineasza i Ferba? Kojarzycie Pepe - Pana Dziobaka? No właśnie...).
Pozdrawiam Was wakacyjnie - Elwidu
Karmel śpi spokojnie, bo w okolicy nie grasuje dr. Dundersztyc :-)
OdpowiedzUsuńHerbata z babeczką, brzmi kusząco...
Herbata brzmi kusząco, czy babeczka? ;) hi, hi, hi...
Usuń