Czasem mnie to męczy. Naprawdę. Widzę kilka kłębków nici i budzi się z tyłu głowy myśl: ciekawe, czy wystarczy tego na obrus... I to jest koniec - od tej myśli nie ma ucieczki. Choćbym robiła n ie wiem co, myśl powraca jak bumerang. I uwiera jak kamień w bucie. A jak najlepiej sprawdzić, czy wystarczy tego na obrus? Ano zrobić go! I nie ma znaczenia, że nitka zwykła, bawełniana, z trzech tak naprawdę składająca się nitek, bez połysku, z jakiegoś odzysku wcale nie obrusowego. Dobra, najwyżej to będzie taki codzienny obrus, zwykły, do uprania w pralce, wysuszenia i rozłożenia na stole, bez krochmalenia i napinania. Ale czy wystarczy nici? Hmmm... się okaże. I zaczynam robić. Tak powstał ten obrus:
Część brzegowa jest dwukolorowa, bo jednak nie wystarczyło kremowych nici ;)
Tutaj natomiast element kolejnego obrusa, na który nie wiem, czy mi wystarczy nici - ale nie mam już czym sztukować, więc musi wystarczyć...
Przy okazji chciałam się pochwalić plastrem - podstawką pod kawę. Gdy robiłam coś siedząc na sofie, miałam problem, gdzie postawić kawę - bezpośrednio na sofie się nie da (tzn. da się, ale straty byłyby zbyt duże;). I postanowiłam wykorzystać plaster dębowy. Polecam, bo sprawdza się znakomicie.
Co myślicie o takich obrusach codziennych? Mają rację bytu, czy raczej Wam się nie podobają?
Pozdrawiam, ciągle myśląc czy wystarczy nici ;) - Elwidu
Super obrus. Mi chyba by było szkoda takiego pracochłonnego dzieła do codziennego użytku. Lecz jeśli ktoś o niego potrafi zadbać, i ewentualnie go odplamić to czemu nie. Ja mam serwetę, która musiałam uprać w herbacie, gdyż nie mogłam oczyścić plamy.
OdpowiedzUsuńMój się trochę dziś zabrudził, zobaczymy jak się wypierze. Zaczęłam robić już następny, jakaś siła mi karze ;) Chyba czas na wizytę u psychiatry...
OdpowiedzUsuń