No dobra, to wcale nie jest takie proste jak mi się wydawało! Patrząc na kwiatki robione z łupinek po pistacjach, sądziłam, że to żadna filozofia. Co prawda już kilka razy przymierzałam się do wykonania tej ozdoby, zbierałam łupinki, a potem.... No cóż, jak już pisałam, proces decyzyjny, to u mnie długi i skomplikowany proces... Ale nareszcie jest, zrobiłam! Ta dam!!!
Wiem, widać klej, łupinki też układają się jak im się żywnie podoba, ale... podobają mi się. Moim zdaniem to ciekawa ozdoba, najbardziej przemawia do mnie w naturalnym kolorze, choć widziałam w necie kolorowe kwiatki. Jeden pewnie zostanie pomalowany na biało, cóż, taka faza...
Tworząc swoje "dzieła" korzystałam z tych wskazówek.
A takie cuda ludzie robią:
I jeszcze jeden kwiatek, tym razem z nasion dyni - prawda, że piękny?
Pozdrawiam Was bardzo wiosennie i kwieciście - Elwidu
Też próbowałam takie robić, orzeszki uwielbiam, więc ciągle nowa dostawa materiału.
OdpowiedzUsuńCzyli trening czyni mistrza? Tylko nie wiem, czy w jedzeniu orzeszków, czy w robieniu ozdób ;)
Usuń