A czego uczymy się? A uczymy się uczyć. Wiem, temat całkiem nie świąteczny, ale ponieważ Tosia po świętach ma sprawdzian z historii, więc w nawiązaniu do...
Tosia od września chodzi do IV klasy i z przykrością muszę stwierdzić, że szkoła nie uczy jak się uczyć. A dzieci nie wiedzą. Nie mają pojęcia, że po omówieniu tematu trzeba przeczytać treść z podręcznika, nawet, jeśli nauczyciel nie powiedział tego wprost. Klasy młodsze nie przygotowały ich na naukę z przyrody, historii, na samodzielne zadbanie o swoją naukę. Nauczone są tego, że wszystko co ma być zrobione, ma być wyartykułowane przez nauczyciela. Pamiętam, jak Kuba w klasie IV miał uzupełnić w zeszycie ćwiczeń z przyrody tabelkę co czym mierzymy (temperatura, ciśnienie itp.) i w jakich jednostkach. Czegoś tam mu brakowało i przyszedł do mnie z pytaniem. Pytam: "Przeczytałeś temat z książki?" A mój Syn na to: "Pani nie kazała!"
Tosia co prawda nie przyszła z tabelką, ale już kilka razy słyszałam, że pani nie kazała przeczytać tematu z książki. Zastanawiam się, co trzeba byłoby zmienić, żeby dzieci nabyły więcej samodzielności w zdobywaniu wiedzy. Jak myślicie?
Próbuję pokazać Tosi, jak można jeszcze inaczej robić notatki z lekcji, jak uczyć się tematów do sprawdzianu. Ostatnio stwierdziła, że lepiej jej wchodzi do głowy, gdy uczy się ze mną. I w ten oto sposób znowu przyswajam materiał z klasy IV ;)
Przyroda, dość dawno temu, gdy pokazywałam mapę myśli (a przynajmniej moją interpretację mapy myśli :), z nadzieją, że Dziecko samo dalej się będzie uczyć:
I historia do sprawdzianu teraz:
Jakie Wy macie patenty na nauczenie dzieci uczenia się? Co zdaje egzamin, a co niekoniecznie? Dajcie, proszę, znać w komentarzach.
I jeszcze Kota, czyli z innej beczki:
Jak można tak leżeć i spać?!?!?
Pozdrawiam Was jeszcze przedświątecznie - Elwidu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz